"Ludzie mówią, że powinienem być urzędnikiem. Piję dużo kawy i mam wszystko w dupie."
Zanim poszedłem do urzędu myślałem, i to całkiem poważnie, że to normalne miejsce pracy jak każde inne. Że rano pójdę do pracy i po 8 godzinach wrócę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Zmęczony, ale zadowolony- ze swojego dzieła, z wkładu w rozwój lokalnej społeczności no i z pensji. Moje wyobrażenie nie mogło być chyba bardziej mylne...
Oto zapiski z mojej pracy, spojrzenie “od wewnątrz” na pracę w jednym z polskich urzędów. Przy okazji zastrzegam sobie prawo do podkolorowania moich historii, ale o nie więcej niż 10%. ;)

wtorek, 17 lipca 2012

Dzień pięćdziesiąty trzeci- znów nazewnictwo.


Czasem czuję się jak turysta w zoo, wśród małp rzucających się kupami. Tyle, że jeszcze nie widziałem żeby ktoś tu rzucał odchodami. Jeszcze nie widziałem. A skoro już weszliśmy w te kloaczne klimaty to od nich dzisiejszy dzień zacznijmy. Bo to zawsze jest śmieszne. Nie? No dobra, ja mam już po prostu mózg zwichrowany.
W każdym bądź razie wraz ze zmianą biura, piętra i skrzydła zmienił się też dla mnie przybytek rozkoszy do którego chadzam niczym król- piechotą. Na szczęście to nadal jeden z tych lepszych- nie oznakowany, więc wskazujemy go interesantom tylko jeśli inny jest dla nich za daleko i grożą nam narobieniem na krzesła. Tak więc jest czysto, schludnie, może pachnąco to za duże słowo, ale z pewnością nie śmierdzi. Za to jak z każdym kiblem w tym urzędzie wiąże się z nim tajemnica, dotychczas nierozwiązalna jednoznacznie i mam nadzieję, że nigdy jej nie poznam.
Jego układ jest dość prosty, dwuczęściowy. Wchodzimy do części przeznaczonej do mycia rąk, a zaraz z niej drzwiami do kolejnego pomieszczenia z muszlą. Do mycia rąk mamy mydło, ale nie ma ręczników papierowych. Jest taka mała, stara suszarka. Jej się nie używa, co logiczne. Nie? Jak to nie? Nie wiecie, że te suszarki to w rzeczywistości najlepszy rozpylacz zarazków wszelakich i już lepiej wytrzeć łapy w spodnie? Pomijając fakt, że nie są w stanie wysuszyć niczego. Dlatego większość, właściwie wszyscy, wychodzą bez suszenia, siłą rzeczy z mokrymi lub wilgotnymi rękoma, toteż drzwi do toalety mają zazwyczaj mokre klamki z obu stron. Przynajmniej wiem, że myją ręce. Z kolei drugie drzwi, do kabiny mają klamkę często mokrą z tylko jednej strony. To wydaje się niemożliwe, bo wpierw otwierasz je, potem zamykasz i dopiero potem myjesz ręce. A co gorsza, klamka mokra jest OD ŚRODKA kabiny... Nie chcę wiedzieć...
Z tragicznych rozważań hydrologicznych na szczęście wyrywa mnie Dziad. Ja wiem, Wy pewnie już też, że oprócz tego, że jest leniem, sknerą, pełen zawiści, niechęci do ludzi, żółci i nienawiści, to jest też kretynem. Przy czym za każdym razem, gdy wydaje mi się, że bardziej obrazić ludzkiej inteligencji nie można to on daje mi powody do ździwienia. Zostawię bez złośliwego komentarza wyłączanie reklam pop-up w IE (no bo tylko dwie osoby w tym urzędzie nie używają IE- ja i jeden z informatyków) za pomocą przycisku reset. Wspominanie o tym, że nie potrafi zmienić orientacji strony w Wordzie, mimo że codziennie od minimum 15 lat używa go do pracy powinno być obligatoryjnym przykładem na potrzebę wymiany kadry urzędniczej. Może faktycznie w jego wieku komputer to czarna magia, choć babcie piszące bloga zdają się temu zaprzeczać. Nomenklatura w tej kwestii też trochę leży, co powoduje trochę śmiesznych sytuacji:
-Skseruj mi to- powiedział do mnie dziad.
-Może po prostu wydrukuję?- w końcu chodziło mu o dokument w .doc
-Nie! Skseruj tylko.
Powiem Wam szczerze, zdębiałem. Ja wiem, że np. w wojsku robi się rzeczy niby bezsensowne, ale mające wyrobić nawyk bezwzględnego słuchania poleceń. Tyle, że nie jestem w wojsku, a wydrukowanie dokumentu, a później skserowanie go wykracza poza granice ogólnie przyjętej normalności, nawet jak na ten przybytek, w którym przyszło mi pracować. Wyraziłem więc tę wątpliwość na głos:
-Ale po co mam to kserować, wcześniej drukować... Po prostu wydrukuję.
Dziad zrobił minę, jakby rozmawiał z kompletnym idiotą, któremu wszystko musi tłumaczyć.
-SKSERUJ MI TO NA PENDRAJWA
Aha.

3 komentarze:

  1. Eeeej, a może technika poszła ciut dalej;P Może teraz się kseruje na 'pendrajwy', hehe ;D Ale z drugiej też strony - nie jest tak źle - nie chciał przynajmniej tego 'ksera' na dyskietkę ^^,

    OdpowiedzUsuń
  2. ale mówiłes, ze ksero jest po seks

    OdpowiedzUsuń