"Ludzie mówią, że powinienem być urzędnikiem. Piję dużo kawy i mam wszystko w dupie."
Zanim poszedłem do urzędu myślałem, i to całkiem poważnie, że to normalne miejsce pracy jak każde inne. Że rano pójdę do pracy i po 8 godzinach wrócę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Zmęczony, ale zadowolony- ze swojego dzieła, z wkładu w rozwój lokalnej społeczności no i z pensji. Moje wyobrażenie nie mogło być chyba bardziej mylne...
Oto zapiski z mojej pracy, spojrzenie “od wewnątrz” na pracę w jednym z polskich urzędów. Przy okazji zastrzegam sobie prawo do podkolorowania moich historii, ale o nie więcej niż 10%. ;)

czwartek, 14 lipca 2016

Dzień dwieście szesnasty- jak bogacą się narody.

To ciekawa kwestia. Zobaczcie takich Niemców. Przegrali nie jedną, a dwie wojny światowe. A mimo to radzą sobie świetnie i to my jeździmy myć dupy ich dziadkom, a nie na odwrót. Gdzie tu sprawiedliwość historyczna? Nad tą kwestią często zastanawiają się Dziad i Szef, nagrodzeni w zeszłym miesiącu honorowymi wzmiankami w Financial Times i Business Insider.
Weźmy takiego Zuckerberga. No jak on mógł zarobić te miliony? Dziad zna odpowiedź- ukradł. Nikt nie może się za swojego życia dorobić milionów, chyba że ukradnie, bez wyjątku. Bańka internetowa, boom na social media i takie pierdy. Nie. Jak ktoś zarobił, to ukradł.
W tym momencie do wyjaśnień dołącza się Szef, który przypomina, że bogacić się trzeba przez pokolenia. I tu właśnie się zaczyna jego ból, że nie można dziedziczyć emerytury. No bo “od razu by wypłacili kilka tysięcy i masz i możesz przepieprzyć, ale już masz więcej”. No tak, faktycznie, bogacenie się.
Jest takie powiedzenie- chytry traci dwa razy. Jako, że powiedzenia są mądrością ludu, to akurat w tej ważnej kwestii jest ich więcej, a wszystkie sprowadzają się do jednego- nie kupuj gówna. Ja staram się tego stosować i dlatego od ponad 6 lat towarzyszą mi moje ulubione spodnie na wszelkie letnie wyjazdy. Przeżyły setki godzin palącego słońca, zacinającego deszczu, przemoczenie słoną, morską wodą, dyganie kamieni i dziś jedyne, co im dolega to wypłowiały kolor. I tak niezauważalnie, bo po całości. Urzędy niestety mądre być nie mogą, zabrania im tego rząd i prawo. Jak chcecie coś kupić, to praktycznie zawsze musi to być najtańsze, a nie najlepsze.
Taką właśnie mamy sytuację w tej chwili, tylko zamiast spodenek za kilkadziesiąt zyko robimy przetarg na kilkanaście baniek. Oczywiście cena jak zawsze podstawą rozstrzygnięcia przetargu i tu niespodzianka, a właściwie jej brak. Wygrała firma, która nawet nie jest firmą tylko konsorcjum firm różniących się od siebie przyrostkami w stylu -BIS. Co jednak mniej typowe urzędnicy tym zajmujący się doszli do wniosku, że to trochę przeginka i mogą wyjść z tego różne kwiatki, więc może lepiej dać drugiemu w kolejce. Problem jednak taki, że sami tego zrobić nie mogą, więc piszą do organu nadrzędnego, właściwego w tej sprawie o zgodę na wybranie mądrzej. Odpowiedź jest negatywna, jak chcieliście wybierać tak macie wybrać i nie ważne, że chcielibyście wybrać jednak lepiej.
Winda w Urzędzie, z najtańszego przetargu, w trakcie mojej pracy tu kilkukrotnie uwięziła kogoś w środku na dobrą godzinę, a nie działa średnio raz na tydzień. Ulicę, remontowaną oczywiście po taniości, trzeba naprawiać co rok. Oznakowanie poziome starło się całkowicie po roku, chyba farbę wodą rozcieńczyli za mocno.
Tak długo, jak będziemy wychodzili z założenia, że lepiej za wszystko płacić kilka razy niż raz, a porządnie, tak nie dorobimy się sensownych pieniędzy. Bo nawet gdy już je zarabiamy i tak je bezrozumnie przeżremy.

1 komentarz:

  1. Spoko - od przyszłego tygodnia cena to max 60% - teraz będa musieli się nagłowić aby wymyślić co dać na pozostałe 40% :D

    OdpowiedzUsuń