"Ludzie mówią, że powinienem być urzędnikiem. Piję dużo kawy i mam wszystko w dupie."
Zanim poszedłem do urzędu myślałem, i to całkiem poważnie, że to normalne miejsce pracy jak każde inne. Że rano pójdę do pracy i po 8 godzinach wrócę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Zmęczony, ale zadowolony- ze swojego dzieła, z wkładu w rozwój lokalnej społeczności no i z pensji. Moje wyobrażenie nie mogło być chyba bardziej mylne...
Oto zapiski z mojej pracy, spojrzenie “od wewnątrz” na pracę w jednym z polskich urzędów. Przy okazji zastrzegam sobie prawo do podkolorowania moich historii, ale o nie więcej niż 10%. ;)

czwartek, 19 stycznia 2017

Dzień dwieście trzydziesty szósty- buy it, use it, break it, fix it.

Mój komputer w pracy dogorywa. Tzn ja wiem, że to szajs z 2007 roku, więc niedługo będzie obchodził 10 urodziny. I w przeciwieństwie do dzieci w jego wieku trzeba zacząć oczekiwać od niego coraz mniej. Szczególnie, że jedyną rzeczą, która w tym czasie była wymieniona jest zasilacz. Do tego, że dwa dokumenty w Wordzie przełączają się między sobą dobrą minutę, to już przywykłem. Ostatnio jednak doszedł kolejny problem- wszystkie zakładki w Chrome, które są w tle się… hm… zerują. Nie to, żeby było ich wiele- staram się nigdy nie otwierać więcej niż trzy na raz, bo wtedy wiesza się przeglądarka. Załóżmy więc, że mam otwartą pocztę, a potrzebuję sprawdzić jakąś ustawę, dajmy na to w LEXie. Więc otwieram nową zakładkę i wyszukuję sobie jej wraz z dokładnym miejscem, które mnie interesuje. Cofam się więc do maila, a ten ładuje się od nowa- nie byłoby tragedii, gdyby nie ładował się tak cholernie długo. Ok, ale sprawdziłem co za pytanie mam dokładnie, wracam do ustawy, a ta… ładuje się od nowa. I tak, zgadliście, od nowa znaczy, że ponownie jestem na początku i mogę wrócić do szukania.
Choć chyba nie powinienem narzekać. Stażysta dostał laptopa, co prawda młodszego od mojego o dobre 2 lata, ale nie ma się co cieszyć bo się nie ładuje. W ogóle gniazdo funkcjonuje tylko przy odpowiedniej koniunkcji planet, a i wtedy nagrzewa się do poziomu przy którym trzymanie wtyczki w gołej dłoni zaczyna być nieprzyjemne.
Jak o nieprzyjemnościach, to całkiem niedawno poczułem siedząc przy biurku nieprzyjemny zapach. Ale tyle ich tu czuję i tak bardzo mam już na to wylane, że nawet nie miałem ochoty sprawdzać co to. Szczególnie od kiedy przyszły mrozy i Szefowi jest ciągle zimno i dogrzewa biuro grzejnikiem elektrycznym. Jednak nie ma wolnego gniazdka, więc podpięty jest u mnie i stoi przy samych drzwiach. Teraz nie dość, że potykam się o ten pieprzony kabel, to jeszcze jest mi gorąco, a i śmierdzi więcej- bo Szef poci się jak dziwka w kościele, a że nie używa antyperspirantów to już wiecie.
Smród zaczął być dla mnie podejrzany, gdy dołączyły do niego trzaski i wielkie oczy stażysty.
-Ch… Chciałem ci powiedzieć, że gniazdko się pali od jakiegoś czasu…
No lepiej późno niż wcale. Spojrzałem na nie i faktycznie- dymi się, robi się czarne, dobiegają z niego trzaski. Chciałem w sumie olać, ale stoi blisko szafy, a ja nie lubię jak coś mi się wymyka spod kontroli, nawet jeśli chodzi o pożar, na który mam totalnie wylane. Zająłem się więc osobiście sytuacją, której nie chciał rozwiązać żaden z pozostałej trójki. Gniazdko jest serio blisko szafy, na tyle, że musiałem ją przepchnąć barkiem, żeby odłączyć grzejnik. Spoczywaj w pokoju. Razem ze stopioną wtyczką grzejnika. Z plusów- przynajmniej temperatura i smród w biurze wróciły do normalnych poziomów. Z minusów- zostały mi w biurze dwa gniazdka. Do jednego podpięte przez trójnik i przedłużacze są trzy komputery, dwa monitory, drukarka, radio i niszczarka. Do drugiego czajnik. Naprawa odbędzie się w nieokreślonej przyszłości.
Troszkę zaczyna to być problematyczne, bo jak stracimy jeszcze jedno (a biorąc pod uwagę, że wszystkie są takie same podpięte do tej samej instalacji, to do bohaterskiej śmierci w płomieniach pierwszego odliczam już tygodnie) to nastąpi chyba przymusowa przerwa techniczna w funkcjonowaniu biura.

2 komentarze:

  1. A nie mogłeś zachęcić Szefa by zarzewie pożaru ugasił wodą? Myślę (to coś nowego u mnie), że nie groziłoby mu porażenie - wszak jest odporny na wiedzę i trudny do…
    Tzn. ma właściwości izolatora – wiedza jest odizolowana od inteligencji.
    jazzb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, no o tym nie pomyślałem, ale znając jego stosunek do robienia czegokolwiek pożytecznego, to pewnie nawet tego nie dałby rady zrobić ;)

      Usuń