"Ludzie mówią, że powinienem być urzędnikiem. Piję dużo kawy i mam wszystko w dupie."
Zanim poszedłem do urzędu myślałem, i to całkiem poważnie, że to normalne miejsce pracy jak każde inne. Że rano pójdę do pracy i po 8 godzinach wrócę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Zmęczony, ale zadowolony- ze swojego dzieła, z wkładu w rozwój lokalnej społeczności no i z pensji. Moje wyobrażenie nie mogło być chyba bardziej mylne...
Oto zapiski z mojej pracy, spojrzenie “od wewnątrz” na pracę w jednym z polskich urzędów. Przy okazji zastrzegam sobie prawo do podkolorowania moich historii, ale o nie więcej niż 10%. ;)

czwartek, 14 czerwca 2018

Dzień dwieście osiemdziesiąty czwarty- ptaszek.

Wypełnialiśmy dziś ankiety, wszyscy, dla kontroli wewnętrznej. Ankiety trochę bezsensowne z jednej strony- anonimowe, więc co im niby da, że 69% odpowie, że ich przełożony nie przykłada się do nadzoru nad wykonywanymi przez wydział zadaniami. No poza tym, że wiedzą że jakaś część dyrektorów się nie przykłada. Z drugiej strony kontrola wewnętrzna żyje zbyt dobrze z szefostwem, więc szczera odpowiedź na pytanie o etykę pracy szefostwa urzędu mogłoby się zakończyć wezwaniem do odpowiedzi “co kurwa znaczy, że nie mam etyki?” Paradoks, że tym pytaniem w sumie sami by sobie odpowiedzieli na nie.
Więc może i dobrze, że jednak była anonimowa. Choć nie dla wszystkich, o czym za chwilę. Bo wpierw musimy się przyjrzeć, jak ankietę wypełnia Szef. A on robi to tak, jakby pisał sprawdzian. W sensie, że na każde pytanie jest dobra i zła odpowiedź. Np. pytanie czy obieg informacji wewnątrz urzędu przebiega sprawnie. I ja i Ty wiemy, że sam to oceniasz i podajesz swoje odczucie. Wg Szefa z kolei, jest konkretna odpowiedź, w którą musi się wstrzelić. Zgodnie z jakimiś odgórnymi wytycznymi. Na logikę, szefostwo chce, żeby wszystko było dobrze, więc odpowiedzią na pytanie jest- tak, obieg jest sprawny. Podczas gdy rzeczywistość jest dokładnie odwrotna. No chyba, że za sprawny obieg informacji uważacie, że dowiaduję się o rzeczach urzędowych w moim urzędzie z wiadomości w radiu.
Żeby tego było mało, swoje odpowiedzi z jakiegoś dziwnego powodu konsultuje ze mną. Nie do końca ogarniam dlaczego, choć podejrzewam, że wiąże się to z jego brakiem wiary w swoje własne zdolności intelektualne. Akurat w tym się z nim całkowicie zgadzam.
Mnie to nie dziwi, Was nie powinno również. Wszyscy wiemy, że Szef jest najgorszym możliwym lizodupem, który nie jest zdolny powiedzieć przełożonemu prawdy. Przede wszystkim dlatego, że się go boi. Czego jednak można się bać w anonimowej ankiecie? Dobre pytanie. Otóż właśnie dla niego ta ankieta anonimowa nie była. Bo się na niej podpisał. I przystawił swoją pieczątkę. Chyba tak, żeby nikt nie miał wątpliwości kto to wypełniał i oczywiście- wg niej wszystko w Urzędzie jest super i ekstra.
Mam nadzieję, że szefostwo jednak nie będzie z tego zadowolone, no ale moje marzenia są raczej budowane na bardzo daleko idącym myśleniu życzeniowym i ruchomych piaskach. Po prostu stwierdzą po raz kolejny, że Szef jest idiotą, co i tak stwierdzili już wszyscy wkoło i to wielokrotnie. Dlatego ja szczerze wypełniłem swoją ankietę. Szkoda, że z niej wyjdzie tyle samo co z ankiety Szefa. Nic.