"Ludzie mówią, że powinienem być urzędnikiem. Piję dużo kawy i mam wszystko w dupie."
Zanim poszedłem do urzędu myślałem, i to całkiem poważnie, że to normalne miejsce pracy jak każde inne. Że rano pójdę do pracy i po 8 godzinach wrócę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Zmęczony, ale zadowolony- ze swojego dzieła, z wkładu w rozwój lokalnej społeczności no i z pensji. Moje wyobrażenie nie mogło być chyba bardziej mylne...
Oto zapiski z mojej pracy, spojrzenie “od wewnątrz” na pracę w jednym z polskich urzędów. Przy okazji zastrzegam sobie prawo do podkolorowania moich historii, ale o nie więcej niż 10%. ;)

czwartek, 11 kwietnia 2013

Dzień siedemdziesiąty drugi- publicystyka.


Dzisiaj trochę o “okołopracowych” rzeczach u moich współpracowników. Wszyscy już wiecie, że to co tutaj robimy to w sporej części opierdalanie się. Jest tak, bo spora część urzędników pracuje w trybie “interwencyjnym”, w sensie- robi tylko, gdy powstają warunki zmuszające go do pracy. A te występują czasem dość rzadko. Żeby nie być gołosłownym jednym z rekordzistów jest 3 osobowy wydział, który w ciągu miesiąca miał do wydania 2 decyzje, każda wymagała tylko podstawienia danych w gotowcu. To rekord jak na razie, 30 minut pracy w miesiącu.
Co się dzieje przez pozostałą część czasu? Głównie bierze się udział w pozorowaniu pracy, spotkaniach towarzyskich i monitorowaniu internetu. Prędzej czy później jednak wszystko schodzi do rozmów o wszystkim i o niczym i przy takich okazjach wychodzi jakie są główne źródła wiedzy dla urzędników.
Prym wiedzie z pewnością internet. Ale próżno szukać wśród wypowiedzi zwrotów w stylu “Ostatnio w The Economist napisali...” czy “New York Times donosi...”. Pierwsze miejsce to z pewnością Onet i Pudelek. Do tego wszelkie fora internetowe i to głównie te najgłupsze. Każda głupota przyjmowana jest jako pewnik i zupełnie bezrefleksyjnie. Jeśli w internecie ktoś napisze na forum, że świnki morskie są odpowiedzialne za największą ilość zgonów na świecie, to za chwilę słyszę “A wiedział pan, że świnki morskie...”. Na nic tłumaczenia, że to kłamstwo lub ironia. “Pisze w internecie, więc musi tak być”. Żadnej innej refleksji, bo słowo pisane ma moc...
Stąd rodzą się różne kwiatki. Dopóki nie przyszedłem tu do pracy myślałem, że nie jestem jakoś specjalnie mądry i moje wykształcenie jest takie sobie, przeciętne. Niby wiele osób w czasie wolnym nie czyta książek o fizycznych granicach wszechświata, ale to serio ciężka lektura nie jest. Myliłem się, a temat wypłynął dzięki Onetowi i in vitro.
O co konkretnie chodziło, nie wiem. Grunt, że negatywnie o zabiegu postanowił się wypowiedzieć mój Szef słowami:
-Jak ja pracowałem w PGRze, to żadna krowa sztucznie zapłodniona nie rodziła zdrowych cielaków.
Chyba pozostawię to bez komentarza.
Drugie źródło wiedzy o świecie to oczywiście telewizja. Żeby to był choć TVN24. Ale nie. “Wiecie, mówili wczoraj o kobiecie, którą okradał własny syn, żeby uciec z dziewczyną. Nikomu już nie można ufać...”. Hm, interesujące, ale gdzie o tym mówili, bo jakoś nie słyszałem? W “Dlaczego ja?”. Jakiś, jakikolwiek news w moim biurze wypływa z “Dlaczego ja?”, “Trudne sprawy”, “Pamiętniki z wakacji” i cała reszta tych “paradokumentów”. I z nich wypływa bulwersacja moich współpracowników. Wchodzę rano do biura, kawy nie zdążę zaparzyć, a już słyszę gniewny głos Dziada, jacy to ludzie są źli, bo w “Trudnych sprawach”... Choć ten odcinek oddam Szefowi i pozwolę mu jeszcze raz zabłysnąć. Tym razem było o jakiejś rodzinie alkoholików i ich problemach.
-Ja to jestem za tym, żeby pomóc im rozwiązać ten problem. Powinno im się zakazać rozmnażać i problem patologii z głowy, bo to zawsze jak rodzice pierdolnięci to i dzieci.
Widzicie jakie to proste? Dobrze, że to nie my decydujemy o Waszych życiach i wydawaniu Waszych podatków... A nie, czekajcie...

2 komentarze:

  1. ja proponuje żeby urzędnicy nie mieli dzieci :> bo niedaleko pada przeciez jabłko...i też będzie takie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Może zmień pracę, bo jak dalej pójdzie to u Ciebie też
    nastąpi radukcja intelektualna.
    Ale nie przestawaj pisać.
    Może to Cię uchronić przed upodobnieniem się do współpracowników.

    OdpowiedzUsuń