"Ludzie mówią, że powinienem być urzędnikiem. Piję dużo kawy i mam wszystko w dupie."
Zanim poszedłem do urzędu myślałem, i to całkiem poważnie, że to normalne miejsce pracy jak każde inne. Że rano pójdę do pracy i po 8 godzinach wrócę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Zmęczony, ale zadowolony- ze swojego dzieła, z wkładu w rozwój lokalnej społeczności no i z pensji. Moje wyobrażenie nie mogło być chyba bardziej mylne...
Oto zapiski z mojej pracy, spojrzenie “od wewnątrz” na pracę w jednym z polskich urzędów. Przy okazji zastrzegam sobie prawo do podkolorowania moich historii, ale o nie więcej niż 10%. ;)

czwartek, 8 września 2016

Dzień dwieście dwudziesty drugi- SdKfz.

Dziś wyjdziemy trochę poza mój wydział. Raz, że niewiele się w tej chwili dzieje dwa, że potrzebuję szybkiej notki trochę takiego zapychacza. 
Dobry znajomy z Urzędu miał pewien spory problem. Szefostwo obarczyło go ciężkim zadaniem nadzorowania sprawy postawienia rzeźb w jednym z miejskich parków. Sprawa w teorii prosta, ale… Rzeźby mają być wykonane z brązu przez lokalnych artystów i przedstawiać tańczące nimfy, czyt. gołe laski. Ma to pewien głębszy sens, bo stanąć mają w zbiorniku wodnym którego architektura lekko sugeruje antyk, renesans, takie tam. Z artystą nie było problemu, bo tak się składa, że Urząd na stałe współpracuje z jednym przy wszelkich renowacjach i innych takich. Ma swoją pracownie, swoje narzędzia, ma też umiejętności bo niejedną rzeźbę w życiu wykonał także odlewaną z brązu. Dzwoni więc do niego:
-Słuchaj Piotrek, musimy zrobić rzeźby dziewczyn. Powiedz, ile ci zejdzie takie coś?
-To zależy od tego ile dziennie modelki będą w stanie pozować.
-Jakie modelki?
-No jak jakie, te, które mam rzeźbić.
-To mają być jakieś modelki?
-A co Ty myślałeś, że z pały będę jechał?!
No i się zaczęło. Ogłoszono pierwszy casting na szybcika, na który przyszedł rzeźbiarz, mój kumpel i radny mający oficjalnie sprawować nad tym wszystkim pieczę, a tak po prawdzie się po prostu promować. I nikt więcej.
Ogłoszono więc drugi, tym razem lepszy termin, więcej czasu, dobrze rozreklamowali, całość na sali teatralnej, etc. Tym razem przyszła ta sama trzyosobowa komisja i kilkanaście dziewczyn. Wita się z nimi radny.
-Witam szanowne pytanie, ja jestem radny Taki A Taki z okręgu nr 666 i będę nadzorował ten casting i jego poprawny przebieg. Oczywiście wiedzą panie, że to casting na modelki do rzeźb mających stanąć w parku, a jako, że rzeźbione postacie będą nago to i panie będą musiały się zaprezentować w ten sposób. Oprócz mnie, w komisji oceniającej będzie też pan Piotr artysta. I pan z Urzędu, ale to jeśli panie nie mają nic przeciwko.
Kumpel wściekły, liczył, że bezproblemowo sobie popatrzy, a tu stary dziad z rady mu robi pod górkę. Szczęśliwie dla niego dziewczyny były na tyle przejęte całością, że niewiele myśląc po prostu przytaknęły.
Co prawda zebrali się na sali teatralnej, ale doszli do wniosku, że dziewczyny będą się prezentować w bardziej intymnych warunkach na zapleczu. Po zobaczeniu zaplecza większość od razu zrezygnowała. Swoją miejscówkę urządzili w pozbawionym okien, obdrapanym pomieszczeniu oświetlonym gołą żarówką, na którego środku stał kawałek styropianu wygrzebany z magazynu po remoncie elewacji, a przed nim w półkolu trzy uwalone farbą, niezbyt stabilne krzesła gdzie zasiadała loża szyderców, czy też komisja.
Ale parę zostało. Wchodzi pierwsza w samej bieliźnie. Obraca się na wszystkie strony, ci ją oglądają. Przewodniczący wreszcie mówi, że rzeźba ma być nago więc musi się tak zaprezentować. Ta oczywiście ściągnęła, oni z poważnymi minami pokiwali głowami i podziękowali. Gdy wyszła zaczęło się.
-O TAK!
-Kurwa, nie sądziłem, że to przejdzie!
-Zajebioza, najlepszy dzień ever!
I tańce i wygibasy na stołkach, przybijanie piątek i dopiero wołają kolejną. Długo to nie trwało, bo i dziewczyn było mniej niż chcieliby. Po obejrzeniu ostatniej chwilę się zastanowili i wybrali cztery najlepsze kandydatki, które zaprosili na dalsze rozmowy o szczegółach.
-No, to teraz pan z urzędu powie paniom, ile zapłacimy za to pozowanie.
-Zapłacimy?
No tak, nikt w Urzędzie nie pomyślał, że dziewczyny mogłyby chcieć jakieś pieniądze, bo przecież pokazanie cycków na zapleczu teatru i uwiecznienie ich w brązie powinno być wystarczające. Nastąpił drobny ferment, ale coś tam udało się jeszcze wyszarpać na ten cel, jednak na tyle mało, że jedna z dziewczyn podziękowała za taką współpracę. Co teraz? Robić kolejny casting?
-To ja tą jedną z pały wyrzeźbię.
-Przecież mówiłeś, że nie będziesz?!
-No, a co? Na cycki nie chciałeś popatrzeć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz