"Ludzie mówią, że powinienem być urzędnikiem. Piję dużo kawy i mam wszystko w dupie."
Zanim poszedłem do urzędu myślałem, i to całkiem poważnie, że to normalne miejsce pracy jak każde inne. Że rano pójdę do pracy i po 8 godzinach wrócę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Zmęczony, ale zadowolony- ze swojego dzieła, z wkładu w rozwój lokalnej społeczności no i z pensji. Moje wyobrażenie nie mogło być chyba bardziej mylne...
Oto zapiski z mojej pracy, spojrzenie “od wewnątrz” na pracę w jednym z polskich urzędów. Przy okazji zastrzegam sobie prawo do podkolorowania moich historii, ale o nie więcej niż 10%. ;)

czwartek, 8 marca 2012

Dzień czterdziesty piąty- zbrodnia coraz bliżej.


Moi współpracownicy powinni się modlić, żebym nigdy nie został Szefem wszystkich Szefów.
Dzisiaj Dziad po Prawej przeszedł samego siebie. Patrzyłem na to ze zgrozą i paląc się ze wstydu za niego. Wczesny ranek, nie dopiłem jeszcze pierwszej kawy, gdy rozlega się pukanie do drzwi naszego biura po czym wchodzą do środka dwie osoby. Starsza kobieta i młodsza dziewczyna. Wyjątkowo nawet dość ładna, a takie zazwyczaj do nas nie przychodzą, a ponieważ Dziad akurat prowadził rozmowę telefoniczną, a reszta ludzi poszła do kibla/ploty/zakupy to wyjątkowo bez zbędnej zwłoki spytałem, czego dusze pragną. „Nie, nie, my do Dziada”. No ok. Po tym oświadczeniu oczekiwałem, że dziad po prostu zakończy swoją prywatną rozmowę „przepraszam, muszę kończyć” i zajmie się odwiedzającymi nas obywatelami. Nic bardziej mylnego!
- Tak, tak… A powiedz mi wujku, kiedy Ci te drzwi montowali? O, tak dawno? A to nie było jakoś wcześniej? Bo widzisz, chcę swoje wymienić i właśnie sobie szukam w Internecie jakichś firm, ale to nie wiadomo czy sprawdzone, myślałem że Ty mi podpowiesz…
Rozmowa trwa w najlepsze, kobiety sobie stoją przy drzwiach i czekają, a ja patrzę na to i nie wiem jak zareagować. Nie mogę go opierdolić, nie mogę załatwić sprawy- jednym słowem co mnie to powinno interesować, ale czuję jakiś wewnętrzny niepokój, narastające zdenerwowanie, poczucie że po raz kolejny ktoś coś tu spierdala wystawiając piękną laurkę nie tylko sobie ale też mi. I już widzę, że zaraz zacznę być postrzegany tak jak on jest. Nie wiem co zrobili mu ludzie, że tak stara się im utrudniać życie, ale gdy wreszcie odestały swoje i raczył zakończyć rozmowę z wujkiem załatwił ich sprawę ekspresowo. Na długie pytanie natury administracyjnej odpowiedział „nie”. Nic więcej, bez tłumaczenia, bez argumentowania, po prostu nie i aż dziwię się, że nie dodał „spierdalajcie”.
Mi z kolei wiem czemu chce utrudniać życie, w końcu 2 zł… Dziś sprawa rozbiła się o zapotrzebowanie. Pisałem Wam już co to jest, więc nie będę się powtarzał, bo to dokładnie to samo, oprócz tego że teraz dysponujemy specjalnymi koszykami, które trzeba dołączyć, aby organizacyjny mógł weń napchać prezentów. A tych gdy już coś zamawiamy jest sporo, kilka pozycji po kilkadziesiąt-kilkaset sztuk to takie niezbędne minimum do utrzymania sprawności naszej maszyny administracyjnej na kolejny miesiąc. Osobiście uważam, że przydałoby się jeszcze jej dobre smarowanie w postaci browarów, ale organizacyjny jakoś nie podłapał żartu. No nic…
Napisałem więc listę życzeń, ładnie ją wydrukowałem i uderzam w kierunku szafy, w której trzymamy nasz koszyczek. A go nie ma. Rozglądam się po biurze, kto i w jakim celu go podiwanił i niestety jest to Dziad. Pytam go więc, przepraszam czy niezbędnie potrzebuje pan trzymać te koperty w koszyku albowiem jest on natychmiast potrzebny do przyniesienia materiałów biurowych na następny miesiąc?
-Oh, nie. Już tak ładnie sobie te koperty ułożyłem, nie można go wziąć.
Dziwię się, że jeszcze mam zęby, po tym jak mocno zacisnąłem szczęki żeby nie powiedzieć mu, żeby przełożył sobie te pieprzone 20 (słownie DWADZIEŚCIA) kopert na biurko na godzinkę dopóki nie dostaniemy go z powrotem. Ale nie, bo on sobie je „ładnie” ułożył. I tylko dlatego, że przełożenie ich na biurko wymagałoby od niego wysiłku i burzyło wewnętrzne Feng Shui musieliśmy dzwonić po innych biurach, żeby pożyczyć ich koszyczek. Tak, nie ustąpił bo już sobie ułożył. I serio musiałem iść do drugiego skrzydła urzędu, żeby od kręcących z politowaniem głową urzędasów pożyczyć debilny koszyczek.
Ogłoszenie drobne:
Wraz z kolegami z biura wynajmiemy płatnego mordercę do wyeliminowania jednego starszego mężczyzny. Nie musi to wyglądać na wypadek, byle było bolesne i nagrane w 1080p. Kontakt pod numerem telefonu 0-700…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz