"Ludzie mówią, że powinienem być urzędnikiem. Piję dużo kawy i mam wszystko w dupie."
Zanim poszedłem do urzędu myślałem, i to całkiem poważnie, że to normalne miejsce pracy jak każde inne. Że rano pójdę do pracy i po 8 godzinach wrócę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Zmęczony, ale zadowolony- ze swojego dzieła, z wkładu w rozwój lokalnej społeczności no i z pensji. Moje wyobrażenie nie mogło być chyba bardziej mylne...
Oto zapiski z mojej pracy, spojrzenie “od wewnątrz” na pracę w jednym z polskich urzędów. Przy okazji zastrzegam sobie prawo do podkolorowania moich historii, ale o nie więcej niż 10%. ;)

czwartek, 5 czerwca 2014

Dzień sto dwudziesty pierwszy- Ukraina.

Jak domyślacie się piszę to w momencie gdy Władymir Władymirowicz pewnie ciągle na kacu po opijaniu zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi pomylił Rosję ze Związkiem Radzieckim. Nie chcę się wdawać w szczegóły, dlaczego ta jego pomyłka jest zabawna, dlatego podsumuję ją kawałem opartym o fakty. Jakie są najpotężniejsze siły powietrzne na świecie? United States Air Force. A drugie? United States Navy. Znając życie na trzecim miejscu będzie lotnictwo Korpusu Piechoty Morskiej US.
Ale odbiegam od tematu, a ponieważ to moja pasja, to muszę się powstrzymać przed popełnieniem doktoratu. W każdym bądź razie mój wydział ma pewien związek z sytuacją. Dość oględny, choć wystarczający, żebym pisał to z mieszkania-przykrywki z widokiem na Kreml. Nie no, żartuję. A może nie?
Wracając- w związku z tym, można u nas zasięgnąć trochę języka. Niewiele, bo niewiele, ale zawsze. Ogółem sytuacja ta nie interesuje nas jakoś szczególnie, ale część ludzi nie potrafiąc należycie analizować tego co się dzieje odczuwa pewien niepokój. Nawet się niespecjalnie im dziwię, media zwęszyły chwytliwy temat i starają się żerować na nim. Dlatego też jedna biedna dusza zbłądziła do mojego zakątka z pytaniem, czy jesteśmy bezpieczni. Mogła mnie spytać, usłyszała by rzeczową odpowiedź popartą cytatami z Twittera kilku znających się na rzeczy ludzi, wycinków artykułów prasy branżowej, doprawione Sun Tzu i tabelarycznym rozpisem składu sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej.
Niestety, wybrała Szefa. Ten z kolei zwęszył ofiarę i postanowił pokazać ile to mamy roboty i jak jesteśmy ważni. I zaczął festiwal straszenia, kurwowania i w ogóle. Jak to źle, jak strasznie, jak w ogóle brakuje środków na cokolwiek, że jak będzie inwazja to on nie wie czym będzie walczył i w ogóle zaczyna wyciągać jakieś sprawy, dokumenty które tam załatwiamy. I to takie zupełnie z dupy i nijak nie mające związku ze sprawą. Widać nasz gość też wyczaił, że to o kant rozbić i pyta wprost:
-No ale z Ukrainą coś mieliście?
-No jasne, co chwilę, cały czas.
W tej chwili widząc rosnące oczy gościa nie wytrzymałem.
-Nie, nic nie mieliśmy.
Szef aż się obruszył.
-No młody co ty pierdolisz teraz?!
Nie wytrzymałem.
-Co ja pierdolę?! Przecież nic nie było. NIC.
-Mamy ćwiczenia i w ogóle. - i rzucił się po dokumenty z ćwiczeń. W tym czasie miałem możliwość na spokojnie wytłumaczyć, zgodnie z prawdą, że te ćwiczenia robimy co roku, od kiedy pamiętam i wg wszelkich dokumentów jeszcze wcześniej.
Szef jednak postanowił nie spocząć na tym i sięgnął do miejsca, do którego wolałbym, żeby nie sięgał. Ja zorientowałem się w tym w momencie w którym odkluczał szafę pancerną, z której następnie wyciągnął jedną z naszych teczek. Tych teczek, które nie powinny być wyciągane i kartkuje przy gościu tłumacząc jak to ciężko nad tym pracowaliśmy i o, tutaj ma, niech czyta. W tym momencie dopiero ocknął się Dziad.
-A pan może oglądać te teczki?
-Co?
-Czy pan ma pozwolenie na ich oglądanie?
-Nie… Nie mam. To chyba nie powinienem tego oglądać?
Nie powinien. Szef:
-Nie, nie, czytaj, czytaj, bo zobacz ile mamy pracy.
Myślę, że powinniśmy je już rozsyłać z urzędu do wszelkich ewentualnych zainteresowanych w kraju i za granicą.

3 komentarze: