"Ludzie mówią, że powinienem być urzędnikiem. Piję dużo kawy i mam wszystko w dupie."
Zanim poszedłem do urzędu myślałem, i to całkiem poważnie, że to normalne miejsce pracy jak każde inne. Że rano pójdę do pracy i po 8 godzinach wrócę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Zmęczony, ale zadowolony- ze swojego dzieła, z wkładu w rozwój lokalnej społeczności no i z pensji. Moje wyobrażenie nie mogło być chyba bardziej mylne...
Oto zapiski z mojej pracy, spojrzenie “od wewnątrz” na pracę w jednym z polskich urzędów. Przy okazji zastrzegam sobie prawo do podkolorowania moich historii, ale o nie więcej niż 10%. ;)

czwartek, 15 marca 2018

Dzień dwieście siedemdziesiąty szósty- Rodzinne Ogródki Działkowe Oesu.

Jak tam? Już po szkoleniach z RODO? Ja tak. W sumie nic ciekawego. Przynajmniej dla mnie. Od tego mamy ABI, żeby się tym martwił, ja po iluś godzinach dostawania płaskodupia dowiedziałem się tyle, że mam tylko problem z komputerem, bo Windowsa XP już raczej nie powinno się nazywać systemem bezpiecznym. “Dowiedziałem”, bo to rzecz oczywista i nie pierwszy problem jaki z nim mam. Ale co mam powiedzieć o 11 letnim kompie, w którym jedyna wymieniona od nowości rzecz to zasilacz? Miałem szansę dostać nowy pod koniec roku, ale wymienili na nowy kolesiowi co ma 5 letniego desktop i gościówce 3 letni laptop. Wiadomo, wymienia się wpierw tym, których dyrektor zrobi raban. Mój nie zrobi, więc czekam.
Ale wracamy do szkolenia, Szefa na szczęście nie było w mojej grupie, ale miałem innych wspaniałych ludzi, więc skupię się na ich komentarzach. Szczególnie, że nie za bardzo podejrzewałem ich o to. Zawsze wydawali mi się… normalni? No ale cóż.
Zaczęliśmy od paru podstaw. Np. rzecz oczywista- czyste biurko jak u Durczoka. W sensie, żebyśmy nie trzymali miliona dokumentów z danymi osobowymi na wierzchu, szczególnie jak wychodzicie z roboty i zostawiacie biurko sprzątaczkom.
-Pan to chyba nigdy nie pracował! - wypalił jeden z dyrektorów siedzących obok mnie do prowadzącego.
-Ale czemu?
-No jak pan to sobie wyobraża? Że ja będę codziennie sprzątał papiery? Ja z nimi pracuje, to leżą.
-W sumie tak, dokładnie tak sobie to wyobrażam. To powinna być normalna sprawa, kończy pan pracę, sprząta biurko, zdaje telefon służbowy…
-Jak zdaję telefon służbowy?! -to już inny.
-Zdaje pan, bo jak inaczej? Płacą panu za gotowość?
-Jaką gotowość?
-Jeśli ma pan telefon służbowy 24h to jest pan w gotowości i za to powinien mieć pan dodatkowe pieniądze.
-Aaaa… To fajnie, ale nie. Mi chodziło, że jak mam wtedy dzwonić?
-Ale po co chce pan dzwonić po pracy?
-Np. do żony.
-To prywatnym.
-Mając służbowy telefon mam mieć jeszcze prywatny?!
-Tak?
-Przecież to bezsensu…
-Dobrze. Może przejdźmy dalej. Na telefonach i komputerach służbowych nie instaluje się nic ani nie przegląda stron bo…
-Jeszcze co!
-...bo proszę zobaczyć jaką drogą łączy się komputer zanim odpali stronę Onetu.
-No i co z tego?
-To proszę pani, że nigdy nie wiadomo co tam po drodze będzie przechodziło, o czym nie będzie miała pani nawet świadomości.
-No ale co z tego? My tam nic na komputerach przecież i tak nie mamy.
-Imiona, nazwiska, adresy, numery telefonów, PESEL to pani ma?
-No tak, ale po co to komu?
-Proszę pani, to bardzo chodliwy temat.
-Bezsensu, to co jak chcę wejść na Onet będę musiała teraz do pracy nosić swój komputer?
-Nie, niekoniecznie. Tylko może by tak pani w tym czasie po prostu… pracowała?
-Phi.
-Ok, kontynuując wątek komputerów to należy też pamiętać o hasłach, żeby nikt niepowołany nie miał do nich dostępu.
-W sensie co? Mam mieć hasło do komputera?
-Tak proszę pana.
-I za każdym razem je wpisywać?
-Tak.
-Przecież to jest bezsensu! Ile roboty z tym…
-I najlepiej nie podłączać nic do portów USB, nawet telefonów do ładowania.
-To już jest przesada! Jak ja mam coś przenosić jak nie pendrive?!
-Sieć?
Teraz to już harmider podniósł się taki, że ledwo było słychać prowadzącego mówiącego “Ok, przerwa 15 minut…”

4 komentarze:

  1. Smutna rzeczywistość.
    Jeśli nie ma szefostwa z jajami i świadomego zagrożeń, albo jeśli przynajmniej szefostwo nie da wolnej ręki w kwestii wdrożenia zabezpieczeń (czyli na dobrą sprawę restrykcji, ograniczeń i odpowiedzialności), to tak to niestety wygląda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tak. Albo i jeszcze gorzej. Ale przykład idzie z góry, a o bezpieczeństwie (jakimkolwiek) zazwyczaj każdy myśli po fakcie...

      Usuń
  2. Czasem się zastanawiam czy nie pracujemy w tym samym urzędzie... ale z twoich wpisów wynika ze to niemożliwe.. tym bardziej przeraża mnie myśl że nie tylko w „moim” urzędzie źle się dzieje i że chyba takich miejsc jest całkiem sporo (a z pewnością zbyt dużo) na mapie Polski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie, ale ze swoich doświadczeń wiem, że tak jak mój wygląda spora część urzędów w Polsce. Wiec nie dziwię się temu deja vu ;)

      Usuń