Idę sobie korytarzami mojego Urzędu. A właściwie to schodzę schodami w głównej klatce schodowej. Idąc do góry mija mnie jedna koleżanka z pracy, patrzy mi na rozporek. Hm… no spoko. Idę dalej, mam jeszcze parę pięter do zrobienia. Pół kondygnacji niżej mija mnie idąc do góry kolejna koleżanka, tym razem z mojego osobistego Urzędowego top 5. Też patrząc mi na spodnie w rejonie rozporka. Co to, wiosna czy jednak reklama AXE nie kłamie? Kontynuuję jednak podróż i mijam dyrektora wydziału edukacji. Patrzy mi się na spodnie. Dobra, efekt chyba przerósł moje oczekiwania do tego stopnia, że sam muszę się sobą zainteresować. Patrzę więc na rozporek i widzę poziome pasy ubrudzone od węgla…
Aby zrozumieć co się stało musimy cofnąć się kilka godzin wstecz (tak jakby można było się cofać nie wstecz). Siedziałem sobie spokojnie kontemplując istotę wszechświata nad kubkiem herbaty, gdy zadzwonił telefon. “Cho”. Musicie wiedzieć, że tak właśnie działa mój Urząd. Minimum słów, wszystkiego masz się domyślić sam. Nawet tego kto dzwonił. To akurat jest łatwiejsze, bo na słuchawce wyskakuje numer. Wystarczy więc spamiętać numery wszystkich biur (które nie pokrywają się z numerami na drzwiach) i już wiesz, do kogo masz podejść.
Wyświetlone było 69, ruszyłem więc do działu IT (tak, oni ustawiali numery w centrali). Już przez okno widzę, że rozładowują wóz z papierem. Czyli mam im pomóc. Nosimy więc to wspólnymi siłami, jakieś 3-4 tony tego papieru trzeba wyładować. Z drobnymi przerwami, bo wóz nie ma takiej ładowności. Tzn może i by miał, ale ciężko byłoby tak to ułożyć, żeby w czasie jazdy na otwartej pace nie spadło. Z drobnej przerwy zrobiły się 3h, co troszkę nas zirytowało i gdy wreszcie podjechali z kolejną partią spytaliśmy kulturalnie, czemu takie opóźnienie. “A bo musiałem szybko przewieźć węgiel do klienta”. Tak tym samym wozem. I zagadka węgla na moich spodniach została rozwiązana.
Nie wiem, dlaczego nie mógł wpierw przywieźć nam reszty papieru, a potem jechać z węglem. Niestety kartony z arkuszami formatu A3 wszyscy ściągaliśmy z paki i dopiero opierając sobie na udach mogliśmy spokojnie je chwycić. Zaraz po tym jak koleś przesunął je z jednego końca na drugi zbierając po drodze cały pył węglowy, który nie wysypał się u klienta.
Od dłuższego czasu zastanawiam się nad zorganizowaniem w jakiś sposób ubrania roboczego. Choć w życiu nie podejrzewałbym, że pracując w Urzędzie jako sekretarka będę czegoś takiego potrzebował. Jak tak dalej pójdzie to do pracy zacznę chodzić przygotowany jak na wyprawę w dzicz. Jeden plus, że nie będę dodatkowo musiał brać żadnego krzesiwa i rozpałki. Wystarczy mi węgiel ze spodni.
__________
Na koniec to tytułowe pytanie. A może zagadka. A może prośba. A może cokolwiek. Napiszcie w komentarzu tu, czy na Fejsie, czy i jak Wam się ta notka podobała (wiem, że nie jest wybitna). Może nawet pisać nie musicie, choć jestem ciekawy. I podrzucę Wam pod rozwagę co mnie ciekawi. Właśnie przeczytaliście prawie stronę A4 notki (Arial 11 w Dokumentach Google). Teraz Wam pokażę, jak ta notka wygląda po odrzuceniu paru godzin dodawania ozdobników: “Rozładowując transport papieru pobrudziłem się węglem”.
Do czego zmierzam. Rozwlekanie jednego zdania tak, żeby zajmowało ok A4 zaczyna być niesłychanie męczące. W Urzędzie z kolei nie dzieje się tyle, żebym nie musiał co tydzień wyszukiwać choć jednego zdania, z którego zrobię notkę. W związku z tym wróciłem już do pisania innego mojego bloga, żeby móc i pisać i odpocząć. Czyli robić dokładnie to, po co założyłem tego bloga. Ale to też nie do końca rozwiązuje problem siłowania się z notkami. Dlatego myślę nad kilkoma alternatywnymi rozwiązaniami, wśród których są: rozszerzenie formuły bloga, żeby nie musieć za każdym razem desperacko szukać jakiś wydarzeń z życia Urzędu; ograniczenie częstotliwości pisania, żeby zdążył zebrać się materiał; w ogóle rzucić bloga w cholerę, choć to najmniej prawdopodobna opcja, gdyż niestety nie wygrałem 13 mln w ostatniej kumulacji i ciągle będę musiał męczyć się z Szefem i Dziadem. Nie podejmuję jeszcze żadnych decyzji i nie wprowadzam żadnych zmian, ale tak nakreślam, byście się kiedyś nie zdziwili, że coś jest inaczej.
rozszerzyć! ;)
OdpowiedzUsuńRozszerzę więc :P
UsuńRozszerzyć! Na pewno nie rezygnować :)
OdpowiedzUsuńTak też się stanie, już testuję rozszerzone notki.
UsuńRozszerzyć! Na pewno nie rezygnować :) - też młody urzędas
OdpowiedzUsuńWidzę, że niedługo będę częściej czytany w urzędach, niż Dziennik Gazeta Prawna ;)
UsuńAbsolutnie nie zamykaj bloga. Dorzuć życie prywatne.
OdpowiedzUsuńA propos - jaki drugi blog? O czymś nie wiem? I dlaczego nie wiem?
Dorzucę przemyślenia. Już pracuję nad jakimś delikatnym przejściem, aby nikt nie doznał szoku, że pojawią się notki niekoniecznie w zupełności związane z Urzędem.
UsuńA z drugim jest ten problem, że jest kompletnie głupi, tylko dla odprężenia i jeszcze 18+
18+ mam, czy jest głupi to się okaże (Ty i głupota - nie wierzę!).
UsuńDawaj ten adres :))
Rozszerzyć :)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo będzie ;)
UsuńJestem za rozszerzeniem formuły bloga!
OdpowiedzUsuńJak widze prawie wszyscy są, więc tak się pewnie stanie ;)
UsuńBroń boże nie zamykaj, co będę czytać do kawy w pracy? - młoda urzędniczka
OdpowiedzUsuńJa do kawy to dziennik ustaw czytam. Dopiero potem fejsik :P
UsuńA ja mam lexa i sam mi przysyła maila, co się zmieniło. Dlatego mogę od razu czytać blogaski :) - młoda urzędniczka
UsuńRozszerzyć, nie zamykać! :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, że wszyscy są tego zdania ;)
UsuńRozszerzyc i podac nazwe tego innegu blogu :)
OdpowiedzUsuńNie za bardzo chcę podawać. Z jednej strony drugi piszę pod swoja normalną ksywą, a z drugiej jest tylko dla pełnoletnich ;)
UsuńA, no to jeszcze lepiej ;)
UsuńI jak zwykle co czwarteczek rewelacyjna notka.
Co do zamknięcia bloga (na szczęście najmniej prawdopodobne) - od soboty z niecierpliwością czekam do czwartku na twoją kolejną notkę, (dlaczego od soboty? O tym później).
OdpowiedzUsuńW czwartek patrzę – jest nowa wiadomość! Ale nie czytam. Zostawiam sobie tę przyjemność na piątek. W piątek walczę ze swoją ciekawością (tytanicznie), by znowu jej nie przeczytać. Myślę sobie – w sobotę idę do pracy, więc wtedy przeczytam.
I czytam! Teraz wiesz, dlaczego czekam od soboty.
3 dni mam adrenalinę na maksa. Nawet z bungee nie muszę skakać.
Jeżeli przerwiesz pisanie, to nastąpi u mnie nagły spadek adrenaliny, co może mieć poważne konsekwencje. Co? Mam skakać z mostu ze sznurkiem przywiązanym do stóp by podnieść jej poziom?
Rzadsze pisanie też nie wchodzi w rachubę z wyżej wymienionych względów.
Opisywanie szerszego spektrum życia? Czemu nie? Pod warunkiem, że zachowasz ten sceptyczno-refleksyjno-ironiczny styl.
Zb.
Hahaha, to faktycznie nie mogę przerwać. Będzie rozszerzony. Tylko wpierw muszę napisać kilka nowych notek i zobaczyć, czy dobrze wychodzą.
UsuńOczywiście rozszerzać. I podać adres drugiego bloga. :)
OdpowiedzUsuńJak już pisałem wcześniej nie do końca mogę podać adres drugiego. Może kiedyś w najbliższym czasie jak się trochę tam rozpiszę to podrzucę jakieś podpowiedzi ;)
UsuńWięc czekamy. :)
UsuńNa nową notkę tutaj również.
Nie nie nie , absolutnie nie zamykać, mam zamiar wpadać tutaj regularnie, super blog ! :)
OdpowiedzUsuńW moje skromne progi również zapraszam :)
http://pisareczka91.blogspot.com/
Też jestem nierobem za publiczne pieniądze. Przeczytałem każdy wpis. Kontynuuj!
OdpowiedzUsuń