"Ludzie mówią, że powinienem być urzędnikiem. Piję dużo kawy i mam wszystko w dupie."
Zanim poszedłem do urzędu myślałem, i to całkiem poważnie, że to normalne miejsce pracy jak każde inne. Że rano pójdę do pracy i po 8 godzinach wrócę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Zmęczony, ale zadowolony- ze swojego dzieła, z wkładu w rozwój lokalnej społeczności no i z pensji. Moje wyobrażenie nie mogło być chyba bardziej mylne...
Oto zapiski z mojej pracy, spojrzenie “od wewnątrz” na pracę w jednym z polskich urzędów. Przy okazji zastrzegam sobie prawo do podkolorowania moich historii, ale o nie więcej niż 10%. ;)

czwartek, 10 marca 2016

Dzień dwieście pierwszy- cytaty część kolejna.

Wiecie, kiedy są cytaty? Cytaty są wtedy, kiedy nie chce mi się napisać żadnej notki, ale połamią mi się wszystkie czarne kredki i już nie mogę bawić się kolorowankami. A koloruję tylko na czarno.
Zaczniemy więc od Dziada. Ten ciągle stara się zostać specjalistą od medycyny wszelakiej. Ostatnio musiałem nawet wysłuchać, chcąc nie chcąc, godzinnego monologu jakiegoś objawienia medycyny alternatywno-naturalnej odtworzonego z jutuba. Nie przerwałem tego głównie dlatego, że mam tak głęboko wywalone na to, co wokół mnie się dzieje w robocie, że pewnie jakby była powódź to ruszyłbym się dopiero jakby wywaliło korki. Ale ja nie o tym i nie o medycynie naturalnej. Dziad był chory na tyle, że żarcie czosnku, który podobno jest lekiem na wszystko, nie pomogło i musiał iść do normalnego łapiducha. Ten przepisał mu jakieś leki o spectrum i sile działania zbliżonym do wybuchu małej bomby atomowej, takie dobre 2 kilotony. Jak to w takich przypadkach bywa dostał też zapisane leki osłonowe. Tak jak nie chcecie stać goli i weseli przed wybuchająca bombą, tak nie chcecie brać ostrej chemii bez zabezpieczenia. Dziad jednak ma trochę inne spojrzenie na świat, które wyraził słowami:

Jak można dawać coś osłonowego, skoro człowiek się jeszcze dobrze czuje?

Chyba powinien włożyć cały akcent w “jeszcze”. A skoro jesteśmy przy tematach naukowych to od notki przy ostatnich świętach powinniście pamiętać, że jara mnie astronomia. Tamtą całą notkę pisałem z głowy, co nie jest specjalnie trudne biorąc pod uwagę jak wyrwane z kontekstu i na poziomie prostych ciekawostek były to wiadomości. O moich fascynacjach nie wiedzą jednak ludzie współpracujący ze mną, tak więc Szef wyskoczył mi dziś z newsem:

Nie wiem czy słyszałem o jakimś zaćmieniu księżyca co było wczoraj widoczne akurat w Polsce. Ja tam pierwszy raz słyszę o zaćmieniu księżyca, to dopiero ciekawostka.

Mam nadzieję, że wyjaśniam tylko pro-forma. Zaćmienie księżyca jest średnio 2-3 razy w roku i jest widoczne wszędzie tam, gdzie w tym czasie jest widoczny księżyc. W tym roku jeszcze nie było, najbliższe będzie 23 marca. To o czym mówił Szef to zaćmienie słońca, całkowicie widoczne tylko w Indonezji. Ale w sumie słońce-księżyc, Polska-Indonezja, co za różnica?
A jak o tym, co za różnica to od razu mi się przypomina, że po co przepłacać? Jak wiecie, Dziad ma wiele sprawdzonych sposobów na oszczędzenie paru złotych. Czasem jego pomysłowość wprawia mnie w niemałe zdumienie. Siedzę wtedy nie wiedząc jak to skomentować i po prostu kiwam w uznaniu głową. Ostatnio uraczył mnie takim pro-tipem:

I widzi pan, ja jak robię pranie to mam wąż z pralki wyprowadzony do wanny i zatykam w niej korek. Jak się skończy robić to tam w wannie jest ta cała woda z prania i ja mogę w niej spokojnie umyć różne rzeczy, np. ociekacz do naczyń.

Także tego. Myślę, że na tym po prostu skończę. A może jeszcze rzucę jakimś linkiem do muzyki, cobyście posłuchali sobie czegoś normalnego.


2 komentarze:

  1. Człowieku - jeśli jeszcze nie rzuciłeś tej roboty to jesteś twardy jak heavy metal.
    Też pracowałem w państwowej firmie i wiem jaki to ból. Do dziś pamiętam jak musiałem wypisywać dokumenty do magazynu o wydanie długopisów - oczywiście musiałem podać uzasadnienie po co mi one. Żałuję, że nie miałem odwagi, żeby wpisać: potrzebuję długopisu do wypełniania durnych formularzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, niestety, aż tak twardy nie jestem i zbliżam się do moich granic, a właściwie do momentu, w którym napięte pękną ;)

      Usuń