"Ludzie mówią, że powinienem być urzędnikiem. Piję dużo kawy i mam wszystko w dupie."
Zanim poszedłem do urzędu myślałem, i to całkiem poważnie, że to normalne miejsce pracy jak każde inne. Że rano pójdę do pracy i po 8 godzinach wrócę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Zmęczony, ale zadowolony- ze swojego dzieła, z wkładu w rozwój lokalnej społeczności no i z pensji. Moje wyobrażenie nie mogło być chyba bardziej mylne...
Oto zapiski z mojej pracy, spojrzenie “od wewnątrz” na pracę w jednym z polskich urzędów. Przy okazji zastrzegam sobie prawo do podkolorowania moich historii, ale o nie więcej niż 10%. ;)

czwartek, 28 lipca 2016

Dzień dwieście osiemnasty- edukacja.

Jesteście gimbusami? Pewnie w sporej części tak. Ja jestem. Jak to mówią, gimbus wyjdzie z gimbazy, ale gimbaza z gimbusa nigdy. Czy tamta reforma miała sens? Myślę, że nie. Czy nowa reforma będzie miała sens? Pewnie też nie. Gimnazjum było powtórzeniem materiału z podstawówki w nieznacznie rozszerzonym zakresie, a liceum powtórzeniem gimnazjum znów z pewną dozą nowego materiału. 3 razy niemal dokładnie to samo tylko coraz bardziej szczegółowo i tak po prawdzie dopiero studia są jakąś zmianą jakościową. No może jeszcze technikum i zawodówka, bo są już bardziej czy też całkowicie sprofilowane.

Szef ostatnio prowadził wielki spór odnośnie edukacji z jednym z naszych gości, który zaczął od stwierdzenia, że “teraz gimnazjum jest jak średnia, a liceum jak studia”. Spowodowało to w nas wybuch wesołości, a ja wyraziłem to, co napisałem tutaj na samym początku. Za to od razu naskoczył na mnie Szef oburzając się, że skoro tak to po co szedłem do liceum.
-Bo jestem pierwszym rocznikiem gimnazjum i nikt wtedy nie wiedział jak to będzie wyglądało? Bo od początku nie planowałem iść na studia techniczne lub zostać murarzem, tynkarzem czy elektrykiem?
Co może było złą decyzją, szczególnie w kontekście tego, ile zapłaciłem hydraulikowi za 2 dni roboty. No nic, w teorii ten błąd jeszcze mogę naprawić, w przeciwieństwie do mózgu Szefa, ten jest już daleko poza horyzontem zdarzeń czarnej dziury głupoty i nic go nie uratuje. Więc jak już coś mi odfuknął postanowił się przyczepić do syna kolesia, który akurat nas odwiedził. Ten jest na jakiejś wyższej technicznej po skończeniu technikum. Tu oczywiście Szefowi nie pasowało, że ktoś śmiał stwierdzić, że po technikum ma się lepszy start jeśli chodzi o np. rysunek techniczny w stosunku do absolwentów liceum, którym nie wiadomo jakim cudem jest Szef.
-Ja w liceum miałem rysunek techniczny i bez problemu zrobię go lepiej niż tam w politechnice!
Tak, na bank. Też miałem rysunek techniczny w podstawówce i pewnie o takim rysunku myśli. Jakimś rzucie klocka drewna czy innego prostego szajsu z góry, boku i przodu. Mogę się założyć, że gdyby dostał na biurko rysunek jakiejś maszyny, to nie wiedziałby, z której strony jest góra.
A na koniec jeszcze musiał się przyczepić do córki Dziada, ta jest mgr inż. Więc Szef zaczął cisnąć, że to co za inżynier jak gówno potrafi. Nawet koła wymienić nie mogła, a przecież miała na studiach mechanikę, a byle mechanik w warsztacie samochodowym dałby sobie z tym radę.. Dodam dla Waszej świadomości- mechanikę płynów. Coś Was tutaj zastanawia? Niepokoi? Czegoś nie jesteście w stanie pojąć? To jeszcze raz Wam to wyjaśnię. Szef ciśnie po córce Dziada, że ta nie zna się na mechanice samochodowej, a przecież miała na studiach mechanikę płynów.
Szef nie potrafi znieść choćby sugestii, że ktoś po jakiejś innej szkole były w czymś od niego lepszy, więc gdy tylko pojawia się ten temat, nawet jeśli nie odnosi się w jakikolwiek sposób do niego, to czuje nieodpartą potrzebę kłócenia się i udowadniania rzeczy, które sensowne są chyba tylko w jego małej główce.

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. O faktycznie. Przed urlopem nawet liczyło mi się ciężko, zaraz to poprawię ;)

      Usuń