"Ludzie mówią, że powinienem być urzędnikiem. Piję dużo kawy i mam wszystko w dupie."
Zanim poszedłem do urzędu myślałem, i to całkiem poważnie, że to normalne miejsce pracy jak każde inne. Że rano pójdę do pracy i po 8 godzinach wrócę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Zmęczony, ale zadowolony- ze swojego dzieła, z wkładu w rozwój lokalnej społeczności no i z pensji. Moje wyobrażenie nie mogło być chyba bardziej mylne...
Oto zapiski z mojej pracy, spojrzenie “od wewnątrz” na pracę w jednym z polskich urzędów. Przy okazji zastrzegam sobie prawo do podkolorowania moich historii, ale o nie więcej niż 10%. ;)

piątek, 14 lipca 2017

Dzień dwieście pięćdziesiąty drugi- szkolenia.

Dziś znów notka będąca poradnikiem. “Znów”, poprzednia była dobry rok temu. Ale jeden z komentarzy mnie niedawno natchnął, a że i tak nie mam nic lepszego do roboty, wliczając w to pracę…
Dziś nauczę Was jak robić szkolenia. Podstawowe zasady szkolenia są dwie. Po pierwsze- nie robić go. Po drugie- mieć podpisaną listę obecności. Ta lista to jedyne, co się liczy, bo dołączycie sobie ją do papierków i nikt i nic Wam nie zarzuci. Ale po kolei.
1- rozpoznajcie potrzebę przeprowadzenia szkolenia. Oczywiście Wy jej nie poczujecie, wymusi to na Was jakieś pismo, albo plan działania, albo przepis. W każdym bądź razie, starajcie się wyczuć go przed ostatecznym terminem (choć nie jest to warunek konieczny).
2- ponarzekajcie. To jest już pozycja obowiązkowa.
3- gdy skończycie narzekać na ilość pracy przeszukajcie dysk. To, co chcecie znaleźć, to prezentacje ze szkoleń, na których byliście.
4- jeśli nie możecie znaleźć, poszukajcie lepiej. Ciągle nic? Chwytajcie za telefon i dzwońcie po kolegach z sąsiednich Urzędów. Jeśli takich macie, tak jak Szef- to zaprzyjaźnijcie się z Google.
5- mając prezentację, w temacie szkolenia lub podobnym, musicie trochę nad nią popracować. Przede wszystkim- wypieprzyć wszystkie oznaczenia twórców i zastąpić je swoimi. Następnie- zmienić stronę tytułową żeby pasowała do tematu szkolenia. Na koniec- wyciąć wszystko, co nie dotyczy szkolenia. Czasem może się zdarzyć, że będzie trzeba połączyć dwie prezentacje.
6- dawno nie narzekaliśmy na ilość pracy, prawda? Czas to nadrobić. Pamiętajcie, że ilość narzekania jest wypadkową kwadratu ilości prezentacji, które musimy połączyć. Oczywiście realizujemy je na terenie wszelkich biur, w których jeszcze chcą z nami gadać.
7- gdy prezentacja jest gotowa i wygląda jako-tako, bo nie oszukujmy się, kto miałby czas na ujednolicenie formatowania, przechodzimy do bardzo ważnej decyzji. Forma szkolenia. Od razu Wam powiem, że akceptowalna jest tylko jedna- samokształcenie kierowane. Pozwala Wam to bezproblemowo zrealizować dwie podstawowe zasady.
8- idziecie w Urząd do osób, które ma objąć szkolenie z wcześniej przygotowaną listą. Najlepiej nazwać ją listą obecności i nic nie wspominać o samokształceniu kierowanym. Pamiętajcie- każdej z osób należy narzekać na ilość pracy, jaką macie. Gorzej, jeśli ktoś będzie zbyt dociekliwy i wpadnie na to, że to żadna lista obecności. Rozwiązanie takiego przypału jest proste- mówicie, że poprawicie, a po wyjściu z biura olewacie sprawę i zbieracie podpisy od pozostałych. Liczycie na solidarność urzędniczą i jakąś podstawową ludzką godność, która nie pozwoli takiemu delikwentowi się upominać o dokonanie podpisu. Jeśli jednak brakuje mu rozumu i godności człowieka, to przez telefon staracie się go przegadać. Jak najszybciej i najczęściej zmieniajcie temat, a gdy jakiś uda się Wam pociągnąć to czym prędzej się rozłączajcie. Sprawy nie ma.
9- alternatywnie możecie zdobyć listę obecności w inny sposób. Jeśli będą organizowane w Waszym urzędzie jakiekolwiek spotkania, narady, szkolenia zewnętrzne, etc. idźcie na nie z listą obecności i pozbierajcie podpisy. Potem ją się tylko dokłada gdziekolwiek- Szef poleca.
10- mając listę wysyłacie wszystkim na niej wyszczególnionym Waszą prezentację, oczywiście jednym zbiorczym mailem. UDW? Nie znam.
11- wszystko sobie wydrukujcie, włóżcie do teczki i pogratulujcie sobie dobrze wykonanej roboty. Teczkę najlepiej trzymać gdzieś blisko, jakby ktoś przyszedł będzie można mu pokazać, ile roboty się ma do zrobienia.

1 komentarz: