"Ludzie mówią, że powinienem być urzędnikiem. Piję dużo kawy i mam wszystko w dupie."
Zanim poszedłem do urzędu myślałem, i to całkiem poważnie, że to normalne miejsce pracy jak każde inne. Że rano pójdę do pracy i po 8 godzinach wrócę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Zmęczony, ale zadowolony- ze swojego dzieła, z wkładu w rozwój lokalnej społeczności no i z pensji. Moje wyobrażenie nie mogło być chyba bardziej mylne...
Oto zapiski z mojej pracy, spojrzenie “od wewnątrz” na pracę w jednym z polskich urzędów. Przy okazji zastrzegam sobie prawo do podkolorowania moich historii, ale o nie więcej niż 10%. ;)

czwartek, 26 listopada 2015

Dzień sto osiemdziesiąty dziewiąty- smells like teen spirit.

Wchodzicie do swojego biura, czy innego miejsca pracy, zamykacie oczy, zaciągacie pełne płuca powietrza przez nos i co czujecie? Ja boję się coś takiego zrobić bez maski p-gaz. Atmosfera bywa bardzo gęsta. Pamiętacie, jak Dziad przed świętami ryby trzymał między oknami? Znów się one zbliżają i już jestem tym zmartwiony. Choć smród Dziadowego jedzenia nie ogranicza się tylko do okresu świątecznego i jak dobrze wiecie czasem potrafi dowalić tak aromatyczne drugie śniadanie, że sprawdzam własne pantalony, czy mnie mój osobisty zwieracz nie zawiódł. Ostatnio też czytaliście jak się leczył przez wypocenie, ale wtedy myć się nie można bo mokry człowiek łatwiej się przeziębi, a że brakowało mu urlopu, a za L4 jadą po nagrodzie to przychodzi w takim stanie zapachowym i zdrowotnym do pracy.
Z Szefem pewnie również pamiętacie, że lepiej nie jest. Choć śniadania rzadziej ma wonne, to jednak nie mniej. Głównie myślę tu o puszkach rybnych, które potem 6-7h leżą w śmietniku i walą. Niezależnie od tego wali mu też z japy. Co ogółem mniej mi przeszkadza, bo nie siedzimy w tym samym pomieszczeniu. Gorszy jest jego sprej Muchozol, którego używa jako dezodorantu. Wypsikuje go ogromną ilość przed pójściem na jakiekolwiek spotkanie, a ja potem resztkami sił, dusząc się próbuję doczłapać do miejsca, gdzie ten TŚB (trujący środek bojowy) jest w trochę mniejszym stężeniu.
Ostatnio musiałem mu coś pomóc z komputerem (czyt. jak otworzyć link z PDFem) i akurat jak grzebałem to przygotowywał się do wyjścia, a zimową porą przebiera buty w biurze. Więc uraczony zostałem trochę zbędnym mi komentarzem:
-Ło, ale wali z tych butów.
Za którym zaraz znalazł się kolejny, którego już bym się nie domyślił, a i niekoniecznie chciałem wiedzieć.
-O i dziura w skarpecie.
Co się integralnie wiąże z walką ze smrodem? Pranie. Sprawa niezbyt prosta, gdy nie dysponuje się odpowiednią maszyną. Moja jest… dziwna. W sensie nie za bardzo zautomatyzowana, więc pierwsze prania niezbyt mi wyszły. Koleżanki mnie wyśmiały, mama mnie wyśmiała. Potem przyszły i zgodnie stwierdziły “o kurwa”. Ale rozgryzłem ją i działa. Może nie jak złoto, ale odpowiednio- usuwa zapachy i brud, a chyba o to chodzi?
Dziadowi z kolei pralka się zepsuła. Wpierw chciał ją naprawiać, ale nigdzie nie chcieli się tego podjąć, więc stwierdził, że zrobi to sam. Potrzebuje tylko części, których kupić nie może, więc podaje mi kartkę z nazwą pralki i niezbędnej części. Próbowaliście kiedyś znaleźć uszczelkę do 25 letniej pralki? Ja tak, nie wyszło. Zaczął się więc ból dupy, bo trzeba kupić nową. Szukał po wszelkich sklepach z AGD. Marudzi mi przy tym strasznie, bo przecież teraz jak kupuje się pralkę, to dokładnie za 2 lata i 1 dzień się popsuje, więc musi dopłacić ⅓ ceny za dodatkowe 3 lata gwarancji. A do tego te sklepy są w galeriach gdzieś na obrzeżach i jak on nie mając samochodu ma się tam dostać? I jeszcze płacić za dowóz? Wniesienie? Montaż?
Mimo to, że dopłaca sporą kasę, żeby mieć dodatkowe kilka lat gwarancji, to i tak szuka pralki takiej, żeby miała łatwo wymienialną część, która popsuła się w jego aktualnej. Tego w ogóle nie jestem w stanie ogarnąć rozumem, więc po prostu zapytałem go dlaczego.
-Bo teraz to już nie chcę za 25 lat wymieniać pralki, tylko ma mi służyć dobrze.
Nawet jakby mi działała pralka tyle (a pewnie będzie), to i tak wymieniłbym ją wcześniej bo pewnie będą bardziej energooszczędne, miały lepsze programy, będą się łączyły z telefonem (w cenie, która nie będzie zbliżona do moich rocznych zarobków), czy po prostu nie będą zasyfione. Ale przede wszystkim:
-A dlaczego pan uważa, że akurat to się w nowej pralce zepsuje?
-No jak dlaczego? Przecież to popsuło się w starej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz