"Ludzie mówią, że powinienem być urzędnikiem. Piję dużo kawy i mam wszystko w dupie."
Zanim poszedłem do urzędu myślałem, i to całkiem poważnie, że to normalne miejsce pracy jak każde inne. Że rano pójdę do pracy i po 8 godzinach wrócę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Zmęczony, ale zadowolony- ze swojego dzieła, z wkładu w rozwój lokalnej społeczności no i z pensji. Moje wyobrażenie nie mogło być chyba bardziej mylne...
Oto zapiski z mojej pracy, spojrzenie “od wewnątrz” na pracę w jednym z polskich urzędów. Przy okazji zastrzegam sobie prawo do podkolorowania moich historii, ale o nie więcej niż 10%. ;)

czwartek, 24 lutego 2011

Dzień piąty- parcie na szkło LEDowego telebimu.

Wcześniej pisałem, że zrodził się, moim skromnym zdaniem zupełnie porąbany pomysł postawienia w parku telebimu. Nie wiadomo jaki miałby on być, ale przewinęły się wymiary 8, 20 i 30 m2. Wyobrażacie sobie LEDowego kolosa 5x6m stojącego w centrum parku miejskiego? I z jakiej odległości musiałyby oglądać go dzieci i młodzież przychodząca tam na zielone lekcje? Nie? Ja też nie. Nie ma też żadnego pomysłu jakby tym telebimem sterować, a z mojej ciągle wątłej wiedzy dotyczącej tych urządzeń wynika, że nie dałoby się nim sterować. Tylko wyświetlać w kółko zapętlone, wcześniej wgrane przez specjalistów, informacje, reklamy, czy inne materiały. Koszt takiego urządzenia też nie będzie mały, a biorąc pod uwagę jego niedostosowanie do oczekiwań jakie mamy (mam) wydaje się być ten telebim zupełnie zbędny. Fakt, że technologia LED podobno jest krypto-gwałtem na matce ziemi może w niedalekiej przyszłości sprawić, że odejdzie do lamusa, będzie passe i de mode. Co więcej, może ściągnąć do parku “jakichś meneli”, którzy będą pragnęli przypiąć się w ramach protestu do tego potwora niszczącego środowisko. Niektórzy nazywają tych meneli ekologami.
Jak więc widać telebim nie jest dobrym rozwiązaniem. Dobrym za to jest infokiosk. Co to jest? W skrócie skrzynka z wbudowanym komputerem ustawiona “gdzieś” i dostępna dla każdego. Są one w ogromnej ilości typów i rodzajów- są wewnętrzne i “outodoorowe”, są z dotykowymi ekranami, są z fizyczną klawiaturą, dostosowane do używania przez niepełnosprawnych i nie dostosowane, różnokolorowe, w różnych kształtach, mogą nawet mieć zainstalowane spersonalizowane pod właściciela oprogramowanie. Można ich postawić więcej, a w przypadku braku środków finansowych montować np. 2 rocznie. Są mniejsze i dyskretniejsze, a mnogość kolorów i kształtów tylko pomaga we wpasowaniu ich delikatnie w krajobraz parku. Co więcej- można je bez problemu kontrolować przez użytkownika, który w prosty sposób może mieć dostęp do ciekawych informacji także o aktualnych i nadchodzących wydarzeniach w mieście. Zainstalowaine około 5 urządzeń w całym parku niejako wymusi też zwiedzanie go. Jeśli chcemy coś sprawdzić, poczytać o historii, architekturze, zabytkach, przyrodzie, etc. i okaże się, że najbliższy jest zajęty idziemy do kolejnego, który jest w zasięgu wzroku. Może będzie on stał w pobliżu ogrodu botanicznego, więc jeśli tylko nie jesteśmy psem, kotem lub menelem będziemy mogli się przejść wśród pięknych roślinek i wyciszyć wewnętrznie.
Wiem, mój pomysł jest genialny i doskonały. No nie do końca mój pomysł, ale moja propozycja wykorzystania tego pomysłu wymyślonego i stosowanego już od dawna.W rozmowie z szefem delikatnie dałem to do zrozumienia. Po czym dałem do zrozumienia bardziej dosadnie. Niedługo będę musiał chyba powiedzieć to wprost. “Infokiosk ok, pomyślimy o tym, ale na razie myśl o telebimie”, “przede wszystkim telebim”, “telebim to jest to czego potrzebujemy”. To nic, że nie mamy co na nim pokazać, że nawet jeśli będzie co to nie będzie wiadomo jak i właściwie nic nie wiadomo oprócz tego, że ma być. Nie wiem po co i obawiam się, że nie będę w stanie przemówić do rozsądku nikomu, szczególnie gdy będę ciagle zwracał uwagę na podstawową zasadę “nie wychylaj się”.
Niedługo ma być spotkanie z architektem projektującym całość. Może tam coś się uda zadziałać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz