"Ludzie mówią, że powinienem być urzędnikiem. Piję dużo kawy i mam wszystko w dupie."
Zanim poszedłem do urzędu myślałem, i to całkiem poważnie, że to normalne miejsce pracy jak każde inne. Że rano pójdę do pracy i po 8 godzinach wrócę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Zmęczony, ale zadowolony- ze swojego dzieła, z wkładu w rozwój lokalnej społeczności no i z pensji. Moje wyobrażenie nie mogło być chyba bardziej mylne...
Oto zapiski z mojej pracy, spojrzenie “od wewnątrz” na pracę w jednym z polskich urzędów. Przy okazji zastrzegam sobie prawo do podkolorowania moich historii, ale o nie więcej niż 10%. ;)

czwartek, 24 lutego 2011

Dzień czwarty- nie wychylaj się.

Dowiedziałem się niedawno, od moich współpracowników, że mam niezwykłe szczęście. Pokój w którym siedzę zajęty jest przez “renegatów”, “outsiderów”, jeśli w tym momencie wybuchłaby III wojna światowa po której przyszłoby nam żyć w zniszczonym, postapokaliptycznym świecie, to z pewnością wsiedlibyśmy na Harleye i założyli jakiś gang wojowników autostrad. Jako jedni z niewielu możemy opuszczać urząd w godzinach pracy (wiąże się to z naszymi zadaniami), a co ważniejsze- Pan Szef nie siedzi przy nas, nie kontroluje nas, właściwie nawet nie odwiedza, chyba że ma sprawę, której nie jest w stanie załatwić nawet za pomocą konszachtów z diabłem.
Całkiem niedawno miał właśnie taką sprawę, a raczej informację którą musiał nam przekazać. Przy okazji wywiązała się też dyskusja dotycząca rewitalizacji, a konkretniej ogródka botanicznego. Ma on zostać umieszczony w sercu parku i być niezwykłą ozdobą pełną wspaniałych roślin o których nikt nic nie wie i wiedzieć nie będzie, więc efekt będzie podobny jak zasadzenie stokrotek. Przynajmniej tak mi się wydaje. W każdym bądź razie- ogródek będzie, będzie też ogrodnik znający się na sprawie aby utrzymać przy życiu te egzotyczne roślinki (ciekawe jak będą wyglądały po pierwszej zimie). Z utrzymaniem, wiąże się też jeszcze inny problem- psów i kotów notorycznie srających na niewysłowione piękno stworzone ludzkimi dłońmi. W związku z tym zrodził się pomysł odgrodzenia parku i zamykania go. Idea upadła pod gradem argumentów o nowoczesnym, otwartym budownictwie/architekturze oraz o ciągu pieszo-drogowym jako najkrótszej drodze spinającej 2 końce miasta, a biegnącym właśnie przez ten nieszczęsny park. Szef jednak stwierdził dość kategorycznie “Psy, koty i jakieś menele, te grupy powinny być oddzielone od części botanicznej”. Urzekło mnie zestawienie meneli z psami i kotami i uznanie ich za równorzędne grupy destrukcyjne, których szczególnym celem mogłyby się stać biedne, niewinne roślinki w ogródku botanicznym.
Ale miało być o nie wychylaniu się. To faktycznie jedna z pożyteczniejszych rzeczy jakie można zrobić w urzędzie. Całkiem niedawno skończyłem ten projekt, który wlekł się już od 2 lat. Dumny ze swoich dokonań szybko zostałem ustawiony na właściwe tory, dzięki słowom których nie spodziewałem się nigdy usłyszeć. “Ej, ale pracuj trochę wolniej co? Bo przy tobie wygląda jakbyśmy się opierdalali”. O-kej... Skończyłem w międzyczasie też szkielet informacji dla kącika edukacyjnego. 10 tys. lat osadnictwa ludzkiego w okolicy na 8 kartkach z najważniejszymi informacjami. Pomyślałem, że mógłbym wybrać się do Szefa i go o tym poinformować, przy okazji wyciągając informacje o tym, czy któraś część interesuje go bardziej i mam ją rozwinąć szczegółowo, oraz ile pieniędzy będę mógł ewentualnie rozdysponować na wódę, dziwki i lasery... wróć, na oprawę audio-wizualną całości. Okazało się, że Szef nie jest zainteresowany moimi wypocinami, nie ma jakiejkolwiek wizji więc nie wie po co mu truję dupę, a wszystkie moje pomysły i kontakty z ludźmi, którzy mogliby zrobić dobrze naszemu projektowi pod względem estetycznym mogę sobie wsadzić w okrężnicę, bo na realizację jest przewidziane 0,00 PLN. Jeśli chcę mogę wziąć służbowy aparat i zrobić zdjęcia zabytkom miejskim i obrazowi wiszącemu w urzędzie, a przedstawiającą lokalną, średniowieczną bitwę. Ratusz postawiony ok 1910 r. też widnieje na tym obrazie. XVII w. kościół także.
Wracam do myślenia jak zrobić coś, czego nie będę się wstydził nie dysponując niczym oprócz wiedzy i wrodzonej zajebistości.

1 komentarz:

  1. spal ten urząd. jak tego nie zrobisz to ja to zrobię. Coraz bardziej mnie to irytuje.

    OdpowiedzUsuń